Wstęp Boka Kotorska Góry Durmitor Wybrzeże i nie tylko Strona główna
dzień5 dzień6 dzień7 dzień8 dzień1 dzień20 dzień11 dzień12 dzień13
dzień14
dzień15
dzień16-17


...poprzedni dzień
Dzień 15, 22 sierpnia 2011 r. mapa dnia

Dworzec autobusowy w Cetinje
AKAPITDziś jest praktycznie ostatni dzień naszego pobytu w Czarnogórze. To smutne, ale już jutro rozpoczynamy długą podróż powrotną do Polski. Wczorajsza rekreacja nas nieco rozleniwiła, więc aby całkiem nie zwapnieć postanawiamy odwiedzić jeszcze jedno ważne dla Czarnogóry miejsce. Jej dawną stolicę – Cetinje.
AKAPITZ Petrovača jedziemy do Budvy. Tam czekamy kilka minut na kolejny autobus tym razem już bezpośrednio do Cetinje, pilnując się, by nie zejść z płyty postojowej dworca autobusowego. Jedziemy serpentynami znanymi już sobie z podróży Kotor – Podgorica, by po kilkudziesięciu minutach jazdy osiągnąć dawną stolicę państwa. Tutejszy dworzec to niewielki, ale mocno zaniedbany budynek. Nie ma tu ani kasy, ani nawet rozkładu jazdy. Jest za to cennik kursów taksówkami do różnych miejsc w Czarnogórze. Za 20 € można się dostać do Budvy i Podgoricy. By dojechać do Žabljaka trzeba wysupłać 150 €. Mniemam, że nie skorzystamy z tej wyjątkowej oferty. Ruszamy z wolna w kierunku centrum.
AKAPITMiasto powstało w krasowej dolinie u podnóża masywu Lovčen. Swa nazwę wzięło od przepływającej przez dolinę (i pod jej powierzchnią) rzeki Cetina. Charakter położonego 32 km od morza Cetinje jest odmienny: kiedy mieszkańcy Budvy korzystają ze słońca, w Cetinje zalega śnieg. Miasto przypomina, choćby ze względu na układ – niskie, najczęściej parterowe domki, porozrzucane tu i ówdzie „pałace” i budynki ambasad XIX-wiecznych mocarstw – prowincjonalne, wschodnioeuropejskie miasteczko. Miasto było i nadal jest ważnym, o ile nie najważniejszym ośrodkiem życia duchowego Czarnogórców. Tu właśnie tradycje utraconej państwowości są najbardziej żywe, a najstarsi mieszkańcy pamiętają jeszcze czasy Króla Mikołaja. Dlatego niezmiennie Cetinje pozostaje „gniazdem” ugrupowań narodowych, które podczas licznych w ostatnich latach wyborów otrzymują znaczne poparcie. Historia starej stolicy Czarnogóry rozpoczyna się w 1482 roku. Wówczas to Ivan Crnojević uciekając przed najazdem tureckim, przeniósł gniazdo rodowe pod górę Lovćen. Dla Cetinje okres stagnacji rozpoczął się w 1499 roku, czyli w momencie, gdy Turcy podbili Czarnogórę, a kraj utracił niepodległość. Turcy wielokrotnie najeżdżali Cetinje, ale nigdy nie pozostawali tu na dłużej. Właściwie po 1499 roku ta część kraju, tzw. Stara Czarnogóra, była jedyną wolną jego częścią. Mimo stołecznego charakteru Cetinje jeszcze na początku XIX wieku było tylko większą wsią złożoną z klasztoru i kilkudziesięciu chat z nieociosanego kamienia pokrytych strzechą. Ponowny rozwój, a właściwie urbanizacja Cetinje przypada dopiero na czasy Piotra Petrovićia Njegoša, który zaczął budować bardziej reprezentacyjne budynki. Kolejny okres, w którym miasto uległo znaczącym przeobrażeniom to lata 1878 (kongres berliński) – 1914 (wybuch I wojny światowej). Cetinje było wówczas stolicą najmniejszego państwa w Europie, w której inne państwa zaczęły stawiać budynki swoich poselstw. Po II wojnie światowej, gdy stolicą Czarnogóry została Podgorica (zwana wówczas Titogradem), rozwój miasta został zahamowany. Miało to również swoje dobre strony. Wyobraźmy sobie w tym miejscu socrealistyczne budynki albo kapitalistyczne biurowce. Cetinje leży wszak w bezpośrednim sąsiedztwie Parku Narodowego Lovćen. [Przewodnik „Czarnogóra Fiord na Adriatyku” wyd. Bezdroża]


Ludowy strój czarnogórski

Plan Miasta (duża rozdzielczość)

Na horyzoncie Jezerski Vrh
AKAPITW centrum dochodzimy do niewielkiej świątyni. To Vlaška Crkva wzniesiona przez okolicznych pasterzy około 1450 r. Jest otoczona małym i zaniedbanym cmentarzem, którego ogrodzenie wykonane zostało ponoć z żelaza ze zdobytych na Turkach luf karabinów i dział. Przy wejściu na cmentarz leżą dwa granitowe, prostopadłościenne głazy, na których widoczne są pozostałości reliefów. To tzw. stećki – nagrobki Bogomiłów, X-wiecznych odłamowców religijnych i twórców odrębnego od innych religii Kościoła Bośniackiego. Tuż obok cerkwi stoi pomnik Lovćenska vila poświęcony czarnogórskim emigrantom, którzy wrócili do kraju i jako ochotnicy walczyli w obronie ojczyzny w czasie I wojny światowej.

Vlaška Crkva

Cmentarz \obok cerkwi

Stećka

Pomnik Lovćenska Vila
AKAPITPrzez następne kilkadziesiąt minut spacerujemy po sennym miasteczku, podziwiając pozostałości po czasach niegdysiejszego rozkwitu. Te pozostałości to przede wszystkim budynki przedstawicielstw dyplomatycznych różnych krajów, ale nie tylko. W Cetinje znajdują się również urzędy państwowe, jak na przykład Ministerstwo Kultury Czarnogóry. Przed jego siedzibą stoją majestatyczne posągi Czarnogórki i Czarnogórca w strojach ludowych. Jeszcze niedawno -w -tym -budynku -znajdowała się 

Budynek byłej ambasady Francji
siedziba  Prezydenta Republiki Czarnogóry. Obecnie jednak Prezydent urzęduje w innym miejscu, które również wkrótce będziemy mieli okazję zobaczyć. Obok znajduje się budynek niegdyś należący do fabryki zbrojeniowej "Obod". Fabryka wyprowadziła się na peryferia, a budynek przeszedł również pod zarząd Ministerstwa Kultury.

Budynek Ministerstwa Kultury


Budynek byłej fabryki
AKAPITJedną z głównych dróg idziemy w kierunku przedmieść. Im dalej od centrum, tym budynki są mniej okazałe, choć też nie brak im charakteru. Może jedynie przydałby się im drobny remont, bo na niektórych do dziś dnia widać hasła z czasów, gdy krajem rządził marszałek Tito. A zatem z przed ponad 30 lat. 

Cetyńska ulica





Na przedmieściu
AKAPITIdziemy jeszcze przez kilka minut przed siebie, oddalając się od centrum. W końcu jednak trafiamy na mało interesujące przedmieścia. Z opłotków miasta widać za to doskonale Jezerski Vrh i wzniesione na nim mauzoleum z grobowcem Piotra II Petrovićia Njegoša, które odwiedziliśmy kilka dni wcześniej. Wygląda stąd na dostępne jedynie przy użyciu sprzętu alpinistycznego. Aż się nie chce wierzyć, że niemal pod sam szczyt można podjechać samochodem...

Jezerski Vrh

AKAPITWracamy do centrum i spacerujemy wąskimi ulicami, przyglądając się budynkom. Natykamy się na niewielki domek, w którym, jak wynika z widniejącej na nim tablicy pamiątkowej, urodził się założyciel Komunistycznej Partii Czarnogóry, towarzysz Jovan Tomašević. O dziwo nikt domu nie zburzył ani nawet nie usunął tablicy. W Polsce nie do pomyślenia...

Uliczka w centrum miasta

Historyczny dom


Pałac Dukanovićia

Biblioteka Narodowa
AKAPITDochodzimy do placu Króla Mikołaja będącego głównym punktem miasta. Przy nim ulokowany jest pałac Króla Mikołaja (obecnie znajduje się tu Muzeum Narodowe) i dwór władyki Piotra II, tzw. Biljarda (aktualnie Muzeum Njegoša), który swą nazwę zawdzięcza pierwszemu bilardowi sprowadzonemu tu z Europy. Mieścił się on w specjalnie zbudowanym oszklonym pawilonie w południowej części budowli. Przez jego ogromne okna widać znajdującą się tam obecnie reliefową mapę Czarnogóry. -Dopiero na niej naprawdę widzimy, że ten kraj to po prostu góry, góry i jeszcze raz góry.
AKAPITOpodal placu znajduje się Cerkiew na Ćipurze ufundowana przez Mikołaja I Petrovićia-Njegoša, a zbudowana na ruinach starszej budowli, które to ruiny widać wokół świątyni. Kilka kroków dalej znajduje się Cetinjski Monastyr. Jest to duchowe centrum Czarnogórców, podobnie jak dla Polaków Częstochowa. W cerkwi znajdującej się wewnątrz monastyru mieszczą się groby ważnych postaci z rodu Petrovićiów-Njegošów. Według tradycji złożono tu również relikwię w postaci ręki św. Jana Chrzciciela. Monastyr był kilkakrotnie niszczony przez wojska tureckie. W efekcie z oryginalnej XV-wiecznej budowli zostały tylko niewielkie fragmenty. Ostatnia przebudowa miała miejsce w latach 20 XX wieku.

Biljarda

Biljarda

Cerkiew na Ćipurze
AKAPITWchodzimy na dziedziniec monastyru. Krąży po nim niewielki, ale diablo chyży facecik ubrany w czarny podkoszulek i wyposażony czy to w wielką komórkę, czy też radiostację, którą trzyma w ręce. Jest upał, więc niemal wszyscy są ubrani stosownie do temperatury – w krótkie spodnie lub sukienki. Cerber głośnym krzykiem i wymachiwaniem ręki uzbrojonej w urządzenie upomina, by zasłonić kolana znajdującymi się w wielkim koszu kolorowymi chustami. Zdjęć też nie pozwala robić. Basi z trudem udaje się mnie uwiecznić owiniętego płachtą materiału.

Cetinjski Monastyr

Cetinjski Monastyr

AKAPITNa sąsiadującym z monastyrem wzgórzu Orlov Krš znajduje się grób założyciela dynastii Perovićiów-Njegošów – Daniły I. To tam kierujemy następne kroki i wąską, asfaltową dróżką wspinamy się serpentynami na szczyt. Z góry widać całe miasto i położone wokół niego góry. Grób osłania wsparta na czterech kolumnach, pokryta miedzią kopuła od wewnętrznej strony imitująca błękitne, gwiaździste niebo. W oddali wznosi się majestatycznie Jezerski Vrh. Podobno jest to ulubione miejsce spacerów tutejszych mieszkańców. Z uwagi na rozciągający się stąd widok, wzgórze rzeczywiście ma swój urok. Ale teraz jest tu po prostu patelnia.




Na wzgórzu Orlov Krš znajduje się grób założyciela dynastii...

Siedzimy...
Odpoczywamy...
AKAPITUciekamy na dół do miasta, zwłaszcza że nadeszła pora obiadu. Siadamy więc w ogródku restauracyjki opodal Pałacu Mikołaja I. Mamy cień, ruch jest umiarkowany, jak zresztą w całym mieście. Jest tu cicho i spokojnie. Czas płynie zdecydowanie wolniej niż w mocno turystycznych rejonach kraju.
AKAPITZa niecałe 12 € zjadamy niezbyt może wystawny, ale sycący obiad, popijamy piwem, a Basia zamawia nieodzowną kawę...
AKAPITSiedzimy...
AKAPITOdpoczywamy...
AKAPITNic się nie dzieje... 
AKAPITW końcu decydujemy, że krótki spacer po nieznanej jeszcze części miasta na pewno nam nie zaszkodzi. Trafiamy przed wybudowany w 1895 roku Błękitny Pałac (Plavi Dvor). Niegdyś była tu siedziba następców tronu pierwszego świeckiego władcy Czarnogóry, Księcia Daniły Petrovićia. Obecnie znajduje się tu rezydencja Prezydenta Republiki. Przed drzwiami służbę pełnią gwardziści przy szablach ubrani w galowe mundury formą i krojem przypominające tradycyjne czarnogórskie stroje ludowe. Pałac stoi w niewielkim, ale pięknie utrzymanym parku ozdobionym fontanną. Całego terenu strzegą czujne oczy kamer. Ale nic dziwnego, w końcu to siedziba głowy państwa. Tuż obok stoi niczego nie przypominający moloch z czasów minionego ustroju. To Hotel Grand. Wygląda że funkcjonuje, choć czasy świetności ma dawno za sobą. Zapewne nie tylko nazwą przypomina ten tytułowy z bluesowej piosenki Elżbiety Mielczarek popularnej w latach 80 ubiegłego wieku.

Plavi Dvor czyli Błękitny Pałac

...gwardziści przy szablach...

Czarnogóra
Prezydent

Fontanna w pałacowym parku

...terenu strzegą czujne oczy kamer...

Hotel Grand
AKAPITKolejnym budynkiem, do którego trafiamy jest była ambasada Rosji. Sama budowla robi naprawdę spore wrażenie. Barokowy budynek wybudowany w 1903 roku według projektu włoskiego architekta jest typowym przykładem tzw. architektury cetyńskiej. Do roku 1915 mieściła się tu siedziba rosyjskiego poselstwa. W późniejszym okresie budynek pełnił różne funkcje, w tym również szpitala dziecięcego. Obecnie znajduje się tu szkoła artystyczna i zapewne stąd przedziwna instalacja na pobliskiej budce transformatorowej. Nie niepokojeni przez nikogo wchodzimy na chwile do środka budynku. Mimo że to szkoła, jest cicho i pusto. Ale przecież jeszcze są wakacje.

Budynek byłej ambasady Rosji

Carski dwugłowy orzeł

...instalacja na pobliskiej budce transformatorowej...
AKAPITNaprzeciw ambasady mieści się największy budynek w mieście. Ten wybudowany w 1932 roku kolos (jak na tutejsze warunki) od czasu zakończenia II wojny światowej pełni rolę miejskiego ratusza, gdzie działają najważniejsze urzędy.
AKAPITNastępny w kolejności znajduje się tzw. Zetski dom – budynek Królewskiego Teatru – najstarszego zespołu teatralnego Czarnogóry. Budowę rozpoczęto w roku 1884, a pierwsze przedstawienie zostało wystawione w 1888 roku. W Roku 1910 wystawiono tu również sztukę „Bałkańska Cesarzowa” autorstwa księcia, a później króla Czarnogóry, Mikołaja I Petrovičia-Njegoša, który był również poetą i pisarzem. W 1918 roku wycofujące się wojska austro-węgierskie spaliły budynek. Został on odbudowany w roku 1931, a odnowiony w roku 1990.

Ratusz miejski. Siedziba wielu urzędów, a także sądu.


Zetski Dom - Teatr Królewski
AKAPITNa koniec jeszcze jedna obserwacja. W Czarnogórze zauważyliśmy zwyczaj wywieszania klepsydr zawiadamiających o czyjejś śmierci na słupach ogłoszeniowych, drzewach i w tym podobnych miejscach. U nas spotkać je można głównie w okolicy kościołów czy cmentarzy. Tu są wszędzie. Właściwie prawie nie ma drzewa, na którym nie byłoby albo klepsydry, albo pozostałości po niej w postaci pinesek czy taśmy klejącej. Ale też tutejsze mają bardziej świecki charakter. Zwykle nie ma na nich symboli religijnych, czasem znajdzie się tylko godło państwowe lub rzadziej czerwona gwiazda.



AKAPITPora wracać. Mamy na dzisiejszy wieczór pewne plany związane z widzianymi wczoraj wykutymi w skałach tunelami. Kierujemy się w stronę dworca. Przechodzimy obok budynku szpitala. Stoi tu zaparkowana lokalna sanitarka. No cóż, jest to mocno wyeksploatowana Lada combi. Widywałem lepsze. Po sąsiedzku znajduje się remiza strażacka. Wóz bojowy jak na tutejsze warunki jest standardowy – jugosłowiańska długonosa ciężarówka FAP z zapewne jeszcze dłuższym niż nos życiorysem. Widzieliśmy już takie kilkakrotnie. Również w akcji.

Spotkaliśmy popa. Strzeliłem z biodra - zdjęcie nieostre...

...lokalna sanitarka...

Wóz bojowy...

...dokładnego cennika kursów...
AKAPITW końcu spacerem docieramy na dworzec. Na podstawie rozkładu z Budvy podejrzewamy tylko, że autobusy jeżdżą co około pół godziny, więc spokojnie czekamy. Od razu znajduje się uczynny taksówkarz, który za jedyne 20 € proponuje podwózkę. Nie korzystamy, bo to dwa razy więcej niż kosztuje autobus dla nas dwojga. Co więcej, zaczynam podejrzewać, że to taksówkarze, których przy dworcu kręci się sporo, są sprawcami braku rozkładu jazdy konkurencji, za to obecności dokładnego cennika kursów w różne zakątki Czarnogóry. Jeden z nich ustawia samochód tak, że mam okazję zrobić mu wizualny przegląd wnętrza. Zastanawiam

...do czego służą te wszystkie pojemniki...
się do czego służą te wszystkie pojemniki, butle i buteleczki, które wozi w kieszeni na drzwiach...
AKAPITWreszcie autobus nadjeżdża. Podróż powrotna trwa około pół godziny. Po raz kolejny pokonujemy serpentyny nad Budvą po czym wysiadamy na skrzyżowaniu przed miastem. Chwile później łapiemy busa do Petrovača i już jesteśmy w domu. Szybko się przezbrajamy, a konkretnie uzbrajamy w latarkę i idziemy w okolicę portu. To tam ma początek ścieżka wiodąca wzdłuż wybrzeża.
AKAPITDróżka najpierw prowadzi dość stromymi schodami, które już po chwili zmieniają się w asfaltową alejkę. Jesteśmy na skałach ponad portem i pozostałościami twierdzy. Widok stąd jest tak rewelacyjny, że aparat sam ustawia się do zdjęć. Po chwili dochodzimy do pierwszego tunelu. Jest krótki, więc światło potrzebne nam nie będzie. Po chwili drugi. Podobnie. Jednak trzeci jest na tyle długi, że bez latarki trudno się nim poruszać.

...pokonujemy serpentyny nad Budvą...

...aparat sam ustawia się do zdjęć


...dochodzimy do pierwszego tunelu...

...światło potrzebne nam nie będzie


AKAPITPrzedostajemy się na drugą stronę i dochodzimy do kamienistej plaży przed rozbudowywanym w tym miejscu widzianym wczoraj z łodzi ogromnym hotelem. Stąd wygląda na jeszcze większy. Być może gdy zostanie ukończony, wpasuje się jakoś wizualnie w otaczający go krajobraz. Teraz po prostu straszy.
AKAPITTo ostatni wieczór na czarnogórskim wybrzeżu. Ostatni zachód słońca. Czekamy więc na niego wpatrzeni w morską toń, w przesuwającą się leniwie słoneczna tarczę i w pracujących na łodzi rybaków. I właściwie już -zaczynamy -tęsknić -za -tym -miejscem.


Konieczności wspinania nie było ale... ;-)



"Ruski Hotel"

Stąd wygląda na jeszcze większy

Wspominamy przygody jakie nas spotkały i ludzi, których poznaliśmy. Żal nam, bo dwa tygodnie to zdecydowanie za mało, by choć w części poznać ten piękny kraj. My go co najwyżej liznęliśmy. Ale z drugiej strony będziemy mieć motywację, by tu kiedyś wrócić.



AKAPITSłońce tonie w głębinach Adriatyku. Już tylko jego skrawek wisi nad horyzontem i nagle pstryk, koniec i kropka. Ostatni rąbek znikł za krawędzią ziemi. Znikły także jego złote, drgające morskie odbicia. Czas do domu. Pogrążamy się w ciemnościach kolejnych tuneli i wracamy do Pertrovača. Teraz bardzo ważna czynność. Idziemy do marketu na zakupy. Te bieżące, jak jogurty czy wędlina do kanapek na drogę, ale przede wszystkim te „pamiątkowe” (cudzysłów jak najbardziej uzasadniony). W wózku lądują dwie butelki rakiji, dwulitrowa butla piwa Nikšićko, puszka Nikšićko Tamno, litrowa butla wina Vranac i takaż syropu cytrynowego. Niełatwo będzie to wszystko upchnąć w plecakach. A co dopiero nosić...?

...i nagle pstryk...

...by tu kiedyś wrócić

Nasz pokoik
AKAPITWracamy do domu chyłkiem, objuczeni jak wielbłądy i pobrzękujący butelkami. Na szczęście Zorana jeszcze nie ma. Co pozostaje? A no wykąpać się i spakować. I wyspać, bo jutro i pojutrze ciężki dzień. Czeka nas ponad doba jazdy autobusem...
następny dzień...