|
|
|
|
|
Dzień 15, 22 sierpnia 2011
r. |
|
Dworzec autobusowy w Cetinje
|
|
AKAPITDziś
jest praktycznie ostatni dzień naszego pobytu w Czarnogórze.
To smutne, ale już jutro rozpoczynamy długą podróż powrotną
do Polski. Wczorajsza rekreacja nas nieco rozleniwiła, więc aby całkiem
nie zwapnieć postanawiamy odwiedzić jeszcze jedno ważne dla
Czarnogóry miejsce. Jej dawną stolicę – Cetinje.
AKAPITZ
Petrovača jedziemy do Budvy. Tam czekamy kilka minut na kolejny autobus
tym razem już bezpośrednio do Cetinje, pilnując się, by nie zejść z
płyty postojowej dworca autobusowego. Jedziemy serpentynami znanymi już
sobie z podróży Kotor – Podgorica, by po
kilkudziesięciu minutach jazdy osiągnąć dawną stolicę państwa. Tutejszy
dworzec to niewielki, ale mocno zaniedbany budynek. Nie ma tu ani kasy,
ani nawet rozkładu jazdy. Jest za to cennik kursów
taksówkami do różnych miejsc w
Czarnogórze. Za 20 € można się dostać do Budvy i
Podgoricy. By dojechać do Žabljaka trzeba wysupłać 150 €.
Mniemam, że nie skorzystamy z tej wyjątkowej oferty. Ruszamy z wolna w
kierunku centrum.
AKAPITMiasto powstało w
krasowej dolinie u podnóża masywu Lovčen. Swa nazwę wzięło
od przepływającej przez dolinę (i pod jej powierzchnią) rzeki Cetina.
Charakter położonego 32 km od morza Cetinje jest odmienny: kiedy
mieszkańcy Budvy korzystają ze słońca, w Cetinje zalega śnieg. Miasto
przypomina, choćby ze względu na układ – niskie, najczęściej
parterowe domki, porozrzucane tu i ówdzie
„pałace” i budynki ambasad XIX-wiecznych mocarstw
– prowincjonalne, wschodnioeuropejskie miasteczko. Miasto
było i nadal jest ważnym, o ile nie najważniejszym ośrodkiem życia
duchowego Czarnogórców. Tu właśnie tradycje
utraconej państwowości są najbardziej żywe, a najstarsi mieszkańcy
pamiętają jeszcze czasy Króla Mikołaja. Dlatego niezmiennie
Cetinje pozostaje „gniazdem” ugrupowań narodowych,
które podczas licznych w ostatnich latach wyborów
otrzymują znaczne poparcie. Historia starej stolicy
Czarnogóry rozpoczyna się w 1482 roku. Wówczas to
Ivan Crnojević uciekając przed najazdem tureckim, przeniósł
gniazdo rodowe pod górę Lovćen. Dla Cetinje okres stagnacji
rozpoczął się w 1499 roku, czyli w momencie, gdy Turcy podbili
Czarnogórę, a kraj utracił niepodległość. Turcy wielokrotnie
najeżdżali Cetinje, ale nigdy nie pozostawali tu na dłużej. Właściwie
po 1499 roku ta część kraju, tzw. Stara Czarnogóra, była
jedyną wolną jego częścią. Mimo stołecznego charakteru Cetinje jeszcze
na początku XIX wieku było tylko większą wsią złożoną z klasztoru i
kilkudziesięciu chat z nieociosanego kamienia pokrytych strzechą.
Ponowny rozwój, a właściwie urbanizacja Cetinje przypada
dopiero na czasy Piotra Petrovićia Njegoša, który
zaczął budować bardziej reprezentacyjne budynki. Kolejny okres, w
którym miasto uległo znaczącym przeobrażeniom to lata 1878
(kongres berliński) – 1914 (wybuch I wojny światowej).
Cetinje było wówczas stolicą najmniejszego państwa w
Europie, w której inne państwa zaczęły stawiać budynki
swoich poselstw. Po II wojnie światowej, gdy stolicą
Czarnogóry została Podgorica (zwana wówczas
Titogradem), rozwój miasta został zahamowany. Miało to
również swoje dobre strony. Wyobraźmy sobie w tym miejscu
socrealistyczne budynki albo kapitalistyczne biurowce. Cetinje leży
wszak w bezpośrednim sąsiedztwie Parku Narodowego Lovćen. [Przewodnik
„Czarnogóra Fiord na Adriatyku” wyd.
Bezdroża]
|
|
AKAPITW
centrum dochodzimy do niewielkiej świątyni. To Vlaška Crkva
wzniesiona przez okolicznych pasterzy około 1450 r. Jest otoczona małym
i zaniedbanym cmentarzem, którego ogrodzenie wykonane
zostało
ponoć z żelaza ze zdobytych na Turkach luf karabinów i
dział.
Przy wejściu na cmentarz leżą dwa granitowe, prostopadłościenne głazy,
na których widoczne są pozostałości reliefów. To
tzw. stećki
– nagrobki Bogomiłów, X-wiecznych
odłamowców
religijnych i twórców odrębnego od innych religii
Kościoła Bośniackiego. Tuż obok cerkwi stoi pomnik Lovćenska vila
poświęcony czarnogórskim emigrantom, którzy
wrócili do kraju i jako ochotnicy walczyli w obronie
ojczyzny w
czasie I wojny światowej.
|
Pomnik Lovćenska Vila
|
|
AKAPITPrzez
następne kilkadziesiąt minut spacerujemy po sennym miasteczku,
podziwiając pozostałości po czasach niegdysiejszego rozkwitu. Te
pozostałości to przede wszystkim budynki przedstawicielstw
dyplomatycznych różnych krajów, ale nie tylko. W
Cetinje
znajdują się również urzędy państwowe, jak na przykład
Ministerstwo Kultury Czarnogóry. Przed jego siedzibą stoją
majestatyczne posągi Czarnogórki i Czarnogórca w
strojach
ludowych. Jeszcze niedawno -w
-tym
-budynku
-znajdowała się |
Budynek byłej ambasady Francji
|
|
siedziba
Prezydenta Republiki
Czarnogóry. Obecnie jednak
Prezydent urzęduje w innym miejscu, które również
wkrótce będziemy mieli okazję zobaczyć. Obok znajduje się
budynek niegdyś należący do fabryki zbrojeniowej "Obod". Fabryka
wyprowadziła się na peryferia, a budynek przeszedł również
pod
zarząd Ministerstwa Kultury. |
Budynek Ministerstwa Kultury
|
|
|
Budynek byłej fabryki
|
|
AKAPITJedną
z głównych dróg idziemy w kierunku przedmieść. Im
dalej
od centrum, tym budynki są mniej okazałe, choć też nie brak im
charakteru. Może jedynie przydałby się im drobny remont, bo na
niektórych do dziś dnia widać hasła z czasów, gdy
krajem
rządził marszałek Tito. A zatem z przed ponad 30 lat.
|
Cetyńska ulica
|
|
|
|
|
|
Na przedmieściu
|
|
AKAPITIdziemy
jeszcze przez kilka minut przed siebie, oddalając się od centrum. W
końcu jednak trafiamy na mało interesujące przedmieścia. Z
opłotków miasta widać za to doskonale Jezerski Vrh i
wzniesione
na nim mauzoleum z grobowcem Piotra II Petrovićia Njegoša,
które odwiedziliśmy kilka dni wcześniej. Wygląda stąd na
dostępne jedynie przy użyciu sprzętu alpinistycznego. Aż się nie chce
wierzyć, że niemal pod sam szczyt można podjechać samochodem... |
Jezerski Vrh
|
|
|
AKAPITWracamy
do centrum i spacerujemy wąskimi ulicami, przyglądając się budynkom.
Natykamy się na niewielki domek, w którym, jak wynika z
widniejącej na nim tablicy pamiątkowej, urodził się założyciel
Komunistycznej Partii Czarnogóry, towarzysz Jovan
Tomašević. O dziwo nikt domu nie zburzył ani nawet nie
usunął
tablicy. W Polsce nie do pomyślenia...
|
Uliczka w centrum miasta
|
|
Historyczny dom
|
|
|
Pałac Dukanovićia
|
|
Biblioteka Narodowa
|
|
AKAPITDochodzimy
do placu Króla Mikołaja będącego głównym punktem
miasta. Przy nim ulokowany jest pałac Króla Mikołaja
(obecnie znajduje
się tu Muzeum Narodowe) i dwór władyki Piotra II, tzw.
Biljarda
(aktualnie Muzeum Njegoša), który swą nazwę
zawdzięcza pierwszemu
bilardowi sprowadzonemu tu z Europy. Mieścił się on w specjalnie
zbudowanym oszklonym pawilonie w południowej części budowli. Przez jego
ogromne okna widać znajdującą się tam obecnie reliefową mapę Czarnogóry.
-Dopiero
na
niej naprawdę widzimy, że ten kraj to po prostu
góry, góry i jeszcze raz góry.
|
AKAPITOpodal
placu znajduje się Cerkiew na Ćipurze ufundowana przez Mikołaja I
Petrovićia-Njegoša, a zbudowana na ruinach starszej budowli,
które to ruiny widać wokół świątyni. Kilka
kroków
dalej znajduje się Cetinjski Monastyr. Jest to duchowe centrum
Czarnogórców, podobnie jak dla Polaków
Częstochowa. W cerkwi znajdującej się wewnątrz monastyru mieszczą się
groby ważnych postaci z rodu
Petrovićiów-Njegošów.
Według tradycji złożono tu również relikwię w postaci ręki
św.
Jana Chrzciciela. Monastyr był kilkakrotnie niszczony przez wojska
tureckie. W efekcie z oryginalnej XV-wiecznej budowli zostały tylko
niewielkie fragmenty. Ostatnia przebudowa miała miejsce w latach 20 XX
wieku. |
Biljarda
|
|
Biljarda
|
|
Cerkiew na Ćipurze
|
|
AKAPITWchodzimy
na dziedziniec monastyru. Krąży po nim niewielki, ale diablo chyży
facecik ubrany w czarny podkoszulek i wyposażony czy to w wielką
komórkę, czy też radiostację, którą trzyma w
ręce. Jest
upał, więc niemal wszyscy są ubrani stosownie do temperatury
– w
krótkie spodnie lub sukienki. Cerber głośnym krzykiem i
wymachiwaniem ręki uzbrojonej w urządzenie upomina, by zasłonić kolana
znajdującymi się w wielkim koszu kolorowymi chustami. Zdjęć też nie
pozwala robić. Basi z trudem udaje się mnie uwiecznić owiniętego
płachtą materiału.
|
Cetinjski Monastyr
|
|
Cetinjski Monastyr
|
|
|
AKAPITNa
sąsiadującym z monastyrem wzgórzu Orlov Krš
znajduje się
grób założyciela dynastii
Perovićiów-Njegošów – Daniły
I. To tam
kierujemy następne kroki i wąską, asfaltową dróżką wspinamy
się
serpentynami na szczyt. Z góry widać całe miasto i położone
wokół niego góry. Grób osłania wsparta
na czterech
kolumnach, pokryta miedzią kopuła od wewnętrznej strony imitująca
błękitne, gwiaździste niebo. W oddali wznosi się majestatycznie
Jezerski Vrh. Podobno jest to ulubione miejsce spacerów
tutejszych mieszkańców. Z uwagi na rozciągający się stąd
widok,
wzgórze rzeczywiście ma swój urok. Ale teraz jest
tu po
prostu patelnia.
|
|
|
Na wzgórzu
Orlov Krš znajduje się grób założyciela
dynastii...
|
|
Siedzimy...
Odpoczywamy...
|
|
AKAPITUciekamy
na dół do miasta, zwłaszcza że nadeszła pora obiadu.
Siadamy więc w ogródku restauracyjki opodal Pałacu Mikołaja
I. Mamy
cień, ruch jest umiarkowany, jak zresztą w całym mieście. Jest tu cicho
i spokojnie. Czas płynie zdecydowanie wolniej niż w mocno turystycznych
rejonach kraju.
AKAPITZa
niecałe 12 € zjadamy niezbyt może wystawny, ale
sycący obiad, popijamy piwem, a Basia zamawia nieodzowną kawę...
AKAPITSiedzimy...
AKAPITOdpoczywamy...
AKAPITNic
się nie dzieje...
|
AKAPITW
końcu decydujemy, że krótki spacer po nieznanej jeszcze
części
miasta na pewno nam nie zaszkodzi. Trafiamy przed wybudowany w 1895
roku Błękitny Pałac (Plavi Dvor). Niegdyś była tu siedziba
następców tronu pierwszego świeckiego władcy
Czarnogóry,
Księcia Daniły Petrovićia. Obecnie znajduje się tu rezydencja
Prezydenta Republiki. Przed drzwiami służbę pełnią gwardziści przy
szablach ubrani w galowe mundury formą i krojem przypominające
tradycyjne czarnogórskie stroje ludowe. Pałac stoi w
niewielkim,
ale pięknie utrzymanym parku ozdobionym fontanną. Całego terenu strzegą
czujne oczy kamer. Ale nic dziwnego, w końcu to siedziba głowy państwa.
Tuż obok stoi niczego nie przypominający moloch z czasów
minionego ustroju. To Hotel Grand. Wygląda że funkcjonuje, choć czasy
świetności ma dawno za sobą. Zapewne nie tylko nazwą przypomina ten
tytułowy z bluesowej piosenki Elżbiety Mielczarek popularnej
w latach 80 ubiegłego wieku. |
Plavi Dvor czyli Błękitny Pałac
|
|
...gwardziści
przy szablach...
|
|
Czarnogóra
Prezydent
|
|
Fontanna w pałacowym parku
|
|
...terenu
strzegą czujne oczy kamer...
|
|
Hotel Grand
|
|
AKAPITKolejnym
budynkiem, do którego trafiamy jest była ambasada Rosji.
Sama
budowla robi naprawdę spore wrażenie. Barokowy budynek wybudowany w
1903 roku według projektu włoskiego architekta jest typowym przykładem
tzw. architektury cetyńskiej. Do roku 1915 mieściła się tu siedziba
rosyjskiego poselstwa. W późniejszym okresie budynek pełnił
różne funkcje, w tym również szpitala
dziecięcego.
Obecnie znajduje się tu szkoła artystyczna i zapewne stąd przedziwna
instalacja na pobliskiej budce transformatorowej. Nie niepokojeni przez
nikogo wchodzimy na chwile do środka budynku. Mimo że to szkoła, jest
cicho i pusto. Ale przecież jeszcze są wakacje.
|
Budynek byłej ambasady Rosji
|
|
Carski dwugłowy orzeł
|
|
...instalacja
na pobliskiej budce transformatorowej...
|
|
AKAPITNaprzeciw
ambasady mieści się największy budynek w mieście. Ten wybudowany w 1932
roku kolos (jak na tutejsze warunki) od czasu zakończenia II wojny
światowej pełni rolę miejskiego ratusza, gdzie działają najważniejsze
urzędy.
AKAPITNastępny
w kolejności znajduje się tzw. Zetski dom – budynek
Królewskiego Teatru – najstarszego zespołu
teatralnego
Czarnogóry. Budowę rozpoczęto w roku 1884, a pierwsze
przedstawienie zostało wystawione w 1888 roku. W Roku 1910 wystawiono
tu również sztukę „Bałkańska Cesarzowa”
autorstwa
księcia, a później króla Czarnogóry,
Mikołaja I
Petrovičia-Njegoša, który był również
poetą i
pisarzem. W 1918 roku wycofujące się wojska austro-węgierskie spaliły
budynek. Został on odbudowany w roku 1931, a odnowiony w roku 1990.
|
Ratusz miejski. Siedziba wielu urzędów, a także sądu.
|
|
|
Zetski Dom - Teatr Królewski
|
|
AKAPITNa
koniec jeszcze jedna obserwacja. W Czarnogórze zauważyliśmy
zwyczaj wywieszania klepsydr zawiadamiających o czyjejś śmierci na
słupach ogłoszeniowych, drzewach i w tym podobnych miejscach. U nas
spotkać je można głównie w okolicy kościołów czy
cmentarzy. Tu są wszędzie. Właściwie prawie nie ma drzewa, na
którym nie byłoby albo klepsydry, albo pozostałości po niej
w
postaci pinesek czy taśmy klejącej. Ale też tutejsze mają bardziej
świecki charakter. Zwykle nie ma na nich symboli religijnych, czasem
znajdzie się tylko godło państwowe lub rzadziej czerwona gwiazda.
|
AKAPITPora
wracać. Mamy na dzisiejszy wieczór pewne plany związane z
widzianymi wczoraj wykutymi w skałach tunelami. Kierujemy się w stronę
dworca. Przechodzimy obok budynku szpitala. Stoi tu zaparkowana lokalna
sanitarka. No cóż, jest to mocno wyeksploatowana Lada combi.
Widywałem lepsze. Po sąsiedzku znajduje się remiza strażacka.
Wóz bojowy jak na tutejsze warunki jest standardowy
–
jugosłowiańska długonosa ciężarówka FAP z zapewne jeszcze
dłuższym niż nos życiorysem. Widzieliśmy już takie kilkakrotnie.
Również w akcji.
|
Spotkaliśmy popa. Strzeliłem z biodra - zdjęcie nieostre...
|
|
...lokalna
sanitarka...
|
|
Wóz
bojowy...
|
|
...dokładnego
cennika kursów...
|
|
AKAPITW
końcu spacerem docieramy na dworzec. Na podstawie rozkładu z Budvy
podejrzewamy tylko, że autobusy jeżdżą co około pół godziny,
więc spokojnie czekamy. Od razu znajduje się uczynny
taksówkarz,
który za jedyne 20 € proponuje podwózkę.
Nie
korzystamy, bo to dwa razy więcej niż kosztuje autobus dla nas dwojga.
Co więcej, zaczynam podejrzewać, że to taksówkarze,
których przy dworcu kręci się sporo, są sprawcami braku
rozkładu
jazdy konkurencji, za to obecności dokładnego cennika kursów
w
różne zakątki Czarnogóry. Jeden z nich ustawia
samochód tak, że mam okazję zrobić mu wizualny przegląd
wnętrza. Zastanawiam |
...do
czego służą te wszystkie pojemniki...
|
|
się
do czego służą te wszystkie pojemniki, butle i buteleczki,
które wozi w kieszeni na drzwiach...
AKAPITWreszcie
autobus nadjeżdża. Podróż powrotna trwa około pół
godziny. Po raz kolejny pokonujemy serpentyny nad Budvą po czym
wysiadamy na skrzyżowaniu przed miastem. Chwile później
łapiemy
busa do Petrovača i już jesteśmy w domu. Szybko się przezbrajamy, a
konkretnie uzbrajamy w latarkę i idziemy w okolicę portu. To tam ma
początek ścieżka wiodąca wzdłuż wybrzeża.
AKAPITDróżka
najpierw prowadzi dość stromymi schodami, które już po
chwili
zmieniają się w asfaltową alejkę. Jesteśmy na skałach ponad portem i
pozostałościami twierdzy. Widok stąd jest tak rewelacyjny, że aparat
sam ustawia się do zdjęć. Po chwili dochodzimy do pierwszego tunelu.
Jest krótki, więc światło potrzebne nam nie będzie. Po
chwili
drugi. Podobnie. Jednak trzeci jest na tyle długi, że bez latarki
trudno się nim poruszać.
|
...pokonujemy
serpentyny nad Budvą...
|
|
...aparat
sam ustawia się do zdjęć
|
|
|
...dochodzimy
do pierwszego tunelu...
|
|
...światło
potrzebne nam nie będzie
|
|
|
|
AKAPITPrzedostajemy
się na drugą stronę i dochodzimy do kamienistej plaży przed
rozbudowywanym w tym miejscu widzianym wczoraj z łodzi ogromnym
hotelem. Stąd wygląda na jeszcze większy. Być może gdy zostanie
ukończony, wpasuje się jakoś wizualnie w otaczający go krajobraz. Teraz
po prostu straszy.
AKAPITTo
ostatni wieczór na czarnogórskim wybrzeżu.
Ostatni
zachód słońca. Czekamy więc na niego wpatrzeni w morską toń,
w
przesuwającą się leniwie słoneczna tarczę i w pracujących na łodzi
rybaków. I właściwie już -zaczynamy -tęsknić -za -tym
-miejscem. |
|
Konieczności wspinania nie było ale... ;-)
|
|
|
|
"Ruski
Hotel"
|
|
Stąd
wygląda na jeszcze większy
|
|
|
Wspominamy przygody jakie nas spotkały
i ludzi, których
poznaliśmy. Żal nam, bo dwa tygodnie to zdecydowanie za mało, by choć w
części poznać ten piękny kraj. My go co najwyżej liznęliśmy. Ale z
drugiej strony będziemy mieć motywację, by tu kiedyś wrócić. |
AKAPITSłońce
tonie w głębinach Adriatyku. Już tylko jego skrawek wisi nad horyzontem
i nagle pstryk, koniec i kropka. Ostatni rąbek znikł za krawędzią
ziemi. Znikły także jego złote, drgające morskie odbicia. Czas do domu.
Pogrążamy się w ciemnościach kolejnych tuneli i wracamy do Pertrovača.
Teraz bardzo ważna czynność. Idziemy do marketu na zakupy. Te bieżące,
jak jogurty czy wędlina do kanapek na drogę, ale przede wszystkim te
„pamiątkowe” (cudzysłów jak najbardziej
uzasadniony). W wózku lądują dwie butelki rakiji, dwulitrowa
butla piwa Nikšićko, puszka Nikšićko Tamno,
litrowa butla
wina Vranac i takaż syropu cytrynowego. Niełatwo będzie to wszystko
upchnąć w plecakach. A co dopiero nosić...?
|
...i
nagle pstryk...
|
|
...by
tu kiedyś wrócić
|
|
Nasz pokoik
|
|
AKAPITWracamy
do domu chyłkiem, objuczeni jak wielbłądy i pobrzękujący butelkami. Na
szczęście Zorana jeszcze nie ma. Co pozostaje? A no wykąpać się i
spakować. I wyspać, bo jutro i pojutrze ciężki dzień. Czeka nas ponad
doba jazdy autobusem...
|
|