Wstępu ciąg dalszy  
Strona główna

dzień1 dzień2 dzień3 dzień4 dzień5 dzień6 dzień7 dzień8 dzień1 dzień20 dzień11


...poprzedni dzień
Dzień 11, 23 lipca 2013 r. trasa na mapie

Nasz kącik wędrowca
AKAPITPiąta rano. Z trudem podnoszę powieki. Niemal słyszę, jak szorują po gałce oka. Chwila minie zanim dojdą do siebie, a ja będę mógł używać oczu zgodnie z przeznaczeniem. Ech, ta klima... Nie wiem czy spałem. Wiem, że na pewno się nie wyspałem. Około trzeciej w nocy wylądował samolot ze Sztokholmu, co spowodowało na lotnisku pewne ożywienie, potem na chwilę włączył się alarm w zamkniętym sklepiku „7-Eleven”... Ale to nic. Wyśpię się w domu. I najem. To dwie, a właściwie jedna podstawowa zasada obowiązująca w niskobudżetowych, backpackerskich podróżach. Nieco zimnej wody z oszczędnościowego norweskiego kranu w toalecie pozwala mi dojść do siebie. Pora budzić Basię. Ona nie ma problemu ze snem w takich warunkach. To naprawdę dziwne. W domu przeszkadza jej hałas dochodzący zza rozszczelnionego okna i światło osiedlowych latarni za nim (na ósmym piętrze!), a tutaj? Prom – Basia śpi, terminal promowy – Basia śpi, terminal lotniskowy – Basia śpi. Ot, ciekawostka przyrodnicza. Śniadanie przyrządzone z wszystkich resztek, które nam jeszcze zostały szybko znika, a zaraz potem przygotowujemy bagaże do lotu. Za oknami wstaje przepiękny, słoneczny poranek, choć temperatura, jak na Norwegię przystało, jest umiarkowana. Prognozy pogody też są bardzo optymistyczne. Jednym słowem lekka ironia losu, choć samo ciśnie się tu na usta inne słowo: złośliwość.

A zaraz za oknem hotel Radisson

...są bardzo optymistyczne

Terminal
AKAPITTeraz czas udać się do odprawy. Plecaki, ładnie przygotowane z zapiętymi i skróconymi paskami, taszczymy na pierwsze piętro. Ustawiamy się w kolejce do, jak mi się wydaje, odprawy biletowo-bagażowej. Hmmm... Chyba jednak coś jest nie tak. Podchodzi do nas uprzejmy pan z ochrony lotniska i pyta czy już się odprawiliśmy. No jak tak, jak nie? Przecież bym tu chyba nie stał.
AKAPIT– No. – moja werbalna odpowiedź nie jest już tak rozbudowana, a i rozumieć należy ją z angielska.
AKAPITOkazuje się, że musimy udać się do automatu, i tam samemu dokonać odprawy biletowej, a dopiero potem wrócić do kolejki. Dobra, nie ma sprawy, dobrnęliśmy do tego momentu podróży, to i teraz sobie poradzimy. Choć właściwie dość by już było tych utrudnień i niespodzianek, co nie? Ej tam, na górze! Słyszą?
AKAPITObsługa maszyny jest prosta i intuicyjna jak w automacie kolejowym, do tego ma on do wyboru również polskie menu. Trzeba tylko znać numer swojej rezerwacji. Automat drukuje karty pokładowe (przynajmniej na tych nie ma problemu z identyfikacją miejsc) i zawieszki do bagaży, które trzeba teraz samemu przyczepić odrywając odcinek kontrolny. Wracamy do kolejki, ale i tu nie ma lekko. Bagaż nadaje się samemu. Pan z obsługi nadal jest uczynny i pokazuje jak położyć plecak do pojemnika na wadze, zeskanować czytnikiem kod z zawieszki i popchnąć wszystko na przesuwającą się z wolna taśmę. Uff... Poszło.  Dziękujemy  panu  uprzejmie.  Teraz  security,  już  bez 

Bilet norweski jest dużo bardziej czytelny
Dla porównania bilet polski
bez dodatkowych atrakcji i oto jedną nogą jesteśmy w domu. No, powiedzmy połową jednej nogi. I mamy jeszcze godzinę do odlotu. No to sobie sklep wolnocłowy zwiedzimy i popatrzymy na startujące samoloty. W strefie tranzytowej są miękkie kanapy i sporo miejsc potencjalnie nadających się do spania. Nie wiem tylko na ile wcześniej przed lotem można się odprawić i czy byłaby możliwość przespania się właśnie tu, a nie na twardych krzesłach czy podłodze na parterze. Sprawdzimy to innym razem.
AKAPITPassengers traveling to Krakow flight number 1514 please proceed to gate number 44.
AKAPITKomunikat budzi nas z zadumy nad kosmicznymi cenami w sklepie.  Nasz  samolot  jest  już gotów do lotu. My również. Teraz czeka nas krótki spacerek do schodków. Tu nikt nie myśli o wożeniu pasażerów autobusem na odcinku kilkudziesięciu metrów dzielących drzwi terminalu od drzwi samolotu. Inny kraj czy co? A może po prostu samolot stoi przy tej bramce, którą odbywa się odprawa, a nie na oddalonej płycie postojowej lub trzy bramki dalej, jak to często zdarza się u nas.
AKAPITZnajdujemy miejsca. Tym razem nie mamy problemu z zajęciem właściwych, bo są wyraźnie oznaczone na bilecie. Nieśmiało pytam czy mogę przy oknie, ale wzrok Basi mówi mi jednoznacznie, że nie, a gdybym naciskał, postawiłbym się na równi z dorosłym odbierającym dziecku lizaka. Zwłaszcza, że szykuje się wspaniała widoczność. W kontekście pogody, bo miejsca mówiąc oględnie, mamy takie sobie. Siedzimy przy samej krawędzi spływu, czyli na wysokości tylnej części skrzydła. W czasie lotu będziemy mogli doskonale obserwować jego mechanikę, jednak skutecznie zasłoni nam ono widok ziemi. Zobaczymy ją dopiero po mocnym wykręceniu się do tyłu.
AKAPITPo raz kolejny poznajemy instrukcję bezpieczeństwa, a chwilę później kołujemy na początek pasa startowego. Pełna moc, wciśnięcie w fotel i  jesteśmy  w  powietrzu.
 Nabieranie  wysokości  przebiega  bez  większych  turbulencji.  Obserwujemy  zmieniające  się

...nie myśli o wożeniu pasażerów...

...kołujemy na początek pasa startowego...

...jesteśmy  w  powietrzu
krajobrazy na ziemi. Najpierw lecimy ponad dzikimi i porośniętymi lasem terenami. To jeszcze Norwegia. Gdy jakiś czas później jesteśmy nad Szwecją, w dole pojawia się wiele mniejszych i większych jezior. Również tam teren jest przeważnie zalesiony. Po przeleceniu granatowej toni Bałtyku ukazuje się szachownica czy raczej mozaika pół i gęsto rozsiane małe miejscowości. Jesteśmy nad Polską. W okolicy Łodzi, którą rozpoznaję po dość charakterystycznym prostopadłym układzie ulic, zaczynamy się zniżać. Chwile później zauważam Piotrków Trybunalski, potem rozpoznaję jeszcze Miechów, Słomniki i jesteśmy prawie w domu. Prawie, bo najpierw nad nim przelatujemy.

...wiele mniejszych i większych jezior

...szachownica czy raczej mozaika pół...

Kraków i stare lotnisko Rakowice - Czyżyny
Ścieżka podejścia przebiega tuż obok naszego osiedla. Jeszcze tylko górka, z której czasem robię zdjęcia lądujących samolotów i koła Boeinga z piskiem dotykają pasa startowego balickiego lotniska. Czyżby to koniec naszej podróży? Nie no, pomału! Koniec będzie po przekroczeniu progu mieszkania. Tymczasem kołujemy na płytę obok stojącego rosyjskiego Su-100 Superjet pomalowanego w barwy narodowej reprezentacji piłki nożnej. Autobus zawozi nas do drzwi terminalu. Teraz trzeba będzie poczekać na bagaż. W dość ciasnym holu kłębi się już spory tłum. Dwa niezbyt długie taśmociągi bagażowe stoją nieruchomo. Tylko tych ludzi dookoła jest jaklby  za  dużo

...tuż obok naszego osiedla...

Do zobaczenia!
na nasz jeden samolot. Monitory wiszące nad każdym taśmociągiem wyświetlają obce numery lotów i lotniska startowe. Wszystko wskazuje, że albo ekipa naziemna ma obsuwę, albo skumulowało się kilka lądowań i jako pierwszy pojawi się bagaż z tamtych rejsów. Czekamy. W Krakowie pogoda jest słoneczna, a temperatura jak najbardziej adekwatna do pory roku. Jeżeli jest w terminalu klimatyzacja, to aktualnie przechodzi chyba przegląd, bo atmosfera jest dość gęsta. Do tego taśmy cały czas stoją nieruchomo. W końcu ruszają. Tłum zaczyna falować. Czekamy spokojnie nie pchając się, bo monitory dalej informują o tych samych, zupełnie odmiennych od naszego kierunkach.
AKAPITMijają minuty...
AKAPITCzekamy...
AKAPITGdyby to było gdzieś poza Polską, pewnie zaczęlibyśmy się już niepokoić, ale tutaj, będąc niemal w domu, odczuwamy jedynie znudzenie.
AKAPITTylko jak długo można czekać?
AKAPITNagle Basia trąca mnie i wskazuje kobietę, którą pamiętamy oboje z samolotu, mało tego, leciała z nami również w przeciwnym kierunku. Wyraźnie zadowolona ciągnie sporą walizę na kółkach. Rzut oka na ekrany – bez zmian. Natychmiast w głowie rozbrzmiewa mi fragment piosenki Wojciecha Młynarskiego:
AKAPITAKAPITMały Jasio wstał z kolanek, ścisnął w piąstki małe dłonie
AKAPITAKAPITmówiąc „proszę koleżanek, kurcze, ktoś nas tutaj robi w konia”
AKAPITPrzeciskamy się do sąsiedniej taśmy, bo akurat zajmowaliśmy strategiczną pozycję startową przy tej niewłaściwej i widzimy nasze plecaki jeżdżące sobie w kółko. Ciekawe od jakiego czasu?
AKAPITUdało się, mamy już wszystko, możemy wracać do domu.
AKAPITMonitory bez zmian. Welcome to Kraków...


Trofea
informacje praktyczne ...koniec