|
|
|
|
Dzień
1, 10 czerwca 2011 r. |
|
øøøNexøMamy
do przejechania ponad 600 km.
Praktycznie całą Polskę z południa na północ. Przez
poprzednie dni długo zastanawiałem się, jaką trasę wybrać, by uniknąć
korków, przebudów, modernizacji,
odbudów i tym podobnych utrudnień, będących skutkiem
błyskawicznego rozwoju infrastruktury drogowej naszego państwa, w
związku ze zbliżającymi się wielkimi krokami mistrzostwami Euro 2012.
Koniec końców decyduję się nie kombinować, tylko wybrać
drogę najprostszą. Gierkówką do Łodzi, a następnie przez
Włocławek, Bydgoszcz i Biały Bór do Koszalina. Jak będzie to
będzie, nigdzie się nam nie spieszy. Prom odpływa dopiero jutro rano.
Jakoś zdążymy. Nocleg planujemy w Koszalinie u siostry Basi i jej
rodziny. Tam też zostawimy samochód.
AKAPIT
Z domu wyjeżdżamy rano, ale bez specjalnej przesady w porze wstawania.
Pogoda, jak na tę chwilę jest bardzo dobra i w sam raz na
podróż. Dość słonecznie, ale nie za gorąco. Do tego słonko
świeci nam cały czas w plecy. Na drodze ruch jest umiarkowany, mimo że
to piątek. Gdzieś pomiędzy Łodzią, a Włocławkiem obserwuję proces
budowy autostrady A1. Zaznaczam, że określenie „proces
budowy” jest tu użyte mocno na wyrost. W zasadzie wisi mi czy
i kiedy zostanie zbudowana, bo przy obecnych zbójeckich
cenach za przejazd polskimi wyrobami autostradopodobnymi i tak nie będę
z niej korzystał. Choć może w ramach korzyści przynajmniej ruch na
drogach lokalnych nieco się zmniejszy... Tak czy owak na przestrzeni
wielu kilometrów ciągnie się pas z grubsza
zrównanego piachu przewiewanego przez mocno dziś hulający
zachodni wiatr. Pas tu i ówdzie poprzecinany jest czymś, co
w zamyśle ma
zapewne w przyszłości stać się przepustami lub przejazdami
pod autostradą. I na tym wszystkim co kilka kilometrów
widnieje pojedyncza maszyna drogowa. Oczywiście stojąca. I nigdzie
żywego ducha. To dość dziwne, bo co prawda mamy piątek, ale godziny są
wczesno-popołudniowe, czyli jak najbardziej pora, w której
normalnie ludzie pracują...
AKAPIT
Włocławek opuszczamy drogą krajową nr 1, której stan
techniczny na wylocie z miasta powinien zostać zachowany jako trwała
ruina i wpisany do rejestru zabytków UNESCO. Jeżdżę tą drogą
mniej więcej raz, góra dwa razy w roku i jej stan odkąd
pamiętam (a pamiętam od początku lat 90 ub. wieku) ulegał wyłącznie
pogorszeniu. Myślę, że śmiało mogłaby startować do tytułu miss
połamanego zawieszenia. Jeszcze tylko grzecznie mijamy legendarny
fotoradar w Białym Borze, stanowiący główne
źródło dochodów tamtejszej gminy i około 19
znajdujemy się w Koszalinie. Wieczór upływa nam na rozmowach
przy kolacji i winie. Kładziemy się około pierwszej w nocy z
perspektywą konieczności wstania przed czwartą.
AKAPITMakabra... |
|
|
|