wstęp
mapa Strona główna
dzień1 dzień2 dzień3 dzień4 dzień5 dzień6 dzień7 dzień8 dzień9 dzień10




Dzień 1, 10 czerwca 2011 r.
øøøNexøMamy do przejechania ponad 600 km. Praktycznie całą Polskę z południa na północ. Przez poprzednie dni długo zastanawiałem się, jaką trasę wybrać, by uniknąć korków, przebudów, modernizacji, odbudów i tym podobnych utrudnień, będących skutkiem błyskawicznego rozwoju infrastruktury drogowej naszego państwa, w związku ze zbliżającymi się wielkimi krokami mistrzostwami Euro 2012. Koniec końców decyduję się nie kombinować, tylko wybrać drogę najprostszą. Gierkówką do Łodzi, a następnie przez Włocławek, Bydgoszcz i Biały Bór do Koszalina. Jak będzie to będzie, nigdzie się nam nie spieszy. Prom odpływa dopiero jutro rano. Jakoś zdążymy. Nocleg planujemy w Koszalinie u siostry Basi i jej rodziny. Tam też zostawimy samochód.
AKAPIT Z domu wyjeżdżamy rano, ale bez specjalnej przesady w porze wstawania. Pogoda, jak na tę chwilę jest bardzo dobra i w sam raz na podróż. Dość słonecznie, ale nie za gorąco. Do tego słonko świeci nam cały czas w plecy. Na drodze ruch jest umiarkowany, mimo że to piątek. Gdzieś pomiędzy Łodzią, a Włocławkiem obserwuję proces budowy autostrady A1. Zaznaczam, że określenie „proces budowy” jest tu użyte mocno na wyrost. W zasadzie wisi mi czy i kiedy zostanie zbudowana, bo przy obecnych zbójeckich cenach za przejazd polskimi wyrobami autostradopodobnymi i tak nie będę z niej korzystał. Choć może w ramach korzyści przynajmniej ruch na drogach lokalnych nieco się zmniejszy... Tak czy owak na przestrzeni wielu kilometrów ciągnie się pas z grubsza zrównanego piachu przewiewanego przez mocno dziś hulający zachodni wiatr. Pas tu i ówdzie poprzecinany jest czymś, co w zamyśle ma zapewne w przyszłości stać się przepustami lub przejazdami pod autostradą. I na tym wszystkim co kilka kilometrów widnieje pojedyncza maszyna drogowa. Oczywiście stojąca. I nigdzie żywego ducha. To dość dziwne, bo co prawda mamy piątek, ale godziny są wczesno-popołudniowe, czyli jak najbardziej pora, w której normalnie ludzie pracują...
AKAPIT Włocławek opuszczamy drogą krajową nr 1, której stan techniczny na wylocie z miasta powinien zostać zachowany jako trwała ruina i wpisany do rejestru zabytków UNESCO. Jeżdżę tą drogą mniej więcej raz, góra dwa razy w roku i jej stan odkąd pamiętam (a pamiętam od początku lat 90 ub. wieku) ulegał wyłącznie pogorszeniu. Myślę, że śmiało mogłaby startować do tytułu miss połamanego zawieszenia. Jeszcze tylko grzecznie mijamy legendarny fotoradar w Białym Borze, stanowiący główne źródło dochodów tamtejszej gminy i około 19 znajdujemy się w Koszalinie. Wieczór upływa nam na rozmowach przy kolacji i winie. Kładziemy się około pierwszej w nocy z perspektywą konieczności wstania przed czwartą.
AKAPITMakabra...
następny dzień...