Wstępu cd... Strona główna

dzień1
dzień2 dzień3 dzień4 dzień5 dzień6 dzień7 dzień8 dzień9 dzień10
poprzedni dzień


Dzień 3,
10 maja 2007 r.


Gotów do drogi
AKAPITW nocy panuje absolutny spokój mącony jedynie delikatnym szumem Osławy i wpadającego do niej tuż obok mojego obozowiska potoku Olchowaty. Ranek zaś budzi mnie śpiewem ptaków. No tak – maj, wspominałem już? Wstaję, przygotowuję śniadanie i szybko je zjadam. Kilka minut po ósmej wyposażony w drewniany kijaszek jestem gotów do drogi. Liczę się z możliwością ubłocenia, bo raz, że deszcze, a dwa, że droga będzie pewnie rozjeżdżona przez drwali. Nie mylę się, choć na szczęście błoto jest umiarkowane i daje się omijać. Na niedalekim placu pod okiem leśniczych trwa załadunek drewna na wielką ciężarówkę. Zastanawiam się jak ona stąd wyjedzie. Wchodzę na czerwony szlak. Teraz nie mam jeszcze pojęcia, że jest to Główny Szlak Beskidzki, którym za niemal dokładnie trzy lata będziemy uparcie wędrować razem z Basią.

Duszatyn

...trwa załadunek drewna...

...pod okiem leśniczych...
AKAPITBuki porastające pobliskie stoki zielenią się świeżo i jeszcze nieśmiało. Widać, że wiosna zawitała tu stosunkowo niedawno, bo listki mają jasnozielony, niemal żółty odcień. Poszycie jeszcze się nie obudziło z zimowego snu i ziemię pokrywają niemal wyłącznie rude zeszłoroczne opadłe liście. Skądinąd ładnie to połączenie barw wygląda. Idę szlakiem, ale jego oznakowanie nie jest tu zbyt wyraźne. W pewnym momencie wyprowadza mnie strzałką gdzieś na stromy stok. Stosunkowo szybko orientuję się, że chyba coś jest nie halo i wracam. Okazuje się, że strzałka i owszem nakazywała odbicie, ale tylko kilka metrów w górę na ścieżkę omijającą rozjeżdżoną i błotnistą drogę. Dalej idzie już sprawnie i po nieco ponad godzinie od startu dochodzę do Jeziorek Duszatyńskich.


...w górę na ścieżkę...


Teren na którym znajdują się jeziorka objęty jest ochroną. Znajduje się tu rezerwat przyrody "Zwiezło" o pow. 2,2ha. Nazwa rezerwatu nawiązuje bezpośrednio do wydarzeń z roku 1907, kiedy to jeziorka powstały. Po długotrwałych opadach, przesiąknięte wodą warstwy łupków stały się doskonałym podłożem po którym ześlizgnęły się (zwiezły) ze stoków warstwy skalne i ziemia wraz z lasem i runęły w kierunku potoku Olchowaty, przegradzając go i tamując przepływ wody w wyniku czego powstały 3 jeziorka osuwiskowe. Warto nadmienić, że są to największe (choć trzeba to przyznać - ogólnie niewielkie) jeziorka osuwiskowe w Beskidach na terenie Polski. Do dnia dzisiejszego przetrwały dwa z nich. Z trzeciego spuszczono wodę, aby łatwiej było wyłowić ryby (rybakiem był hrabia Potocki – ówczesny właściciel terenu). Mniejsze z jeziorek, zwane Dolnym położone jest na wysokości 683m n.p.m. Większe – Górne, 18 metrów wyżej.
[źródło: http://www.twojebieszczady.net]
AKAPITOdwiedzam obydwa jeziorka i poświęcam im długą sesję fotograficzną. Zasługują na to bez żadnych wątpliwości. Zielone buki malowniczo odbijają się w gładkiej wodnej toni, na płyciznach przy brzegach uwijają się roje kijanek, a całości dopełniają spore ilości żółtych kaczeńców porastających przybrzeżne błocko. Nie jestem tu sam. Słyszę pracujące gdzieś niedaleko piły motorowe i głosy nawołujących się drwali. Od czasu do czasu warkot milknie, ustępując miejsca przeciągłemu trzaskowi zakończonemu głośnym tąpnięciem upadającego na ziemię drzewa. Nie odpocznę tu zatem w ciszy.







AKAPITCzerwony szlak prowadzi dalej na szczyt Chryszczatej. W czasie I wojny światowej kilkakrotnie przechodziła tędy linia frontu. Również wojna polsko-bolszewicka z roku 1920 zostawiła tu ślad w postaci pozostałości umocnień. W okresie II wojny z Niemcami walczyły tu oddziały polskiej i radzieckiej partyzantki. Po zakończeniu wojny w tym rejonie znajdowało się ukryte podziemne miasto, w którym bazowały oddziały UPA. Śmiało można powiedzieć, że strome stoki Chryszczatej niejedno widziały i niejedną tajemnicę kryją do czasów współczesnych...
AKAPITWracam na dół drogą z wyżłobionymi przez koła i wodę głębokimi koleinami. Po drodze mijam się z ekipą drwali jadącą na wyrąb zapewne na drugą zmianę. Część jedzie na wozie ciągniętym przez konie, część podróżuje na przyczepie zapiętej do leciwego traktora. Choć ten traktor i tak wygląda bardzo dobrze. W samym Duszatynie stoją o wiele bardziej spracowane maszyny.


Jadą na...

...drugą zmianę

Traktor Bioałoruś...

...zdiełano w ZSRR

Ten inwalida jest już chyba na emeryturze
AKAPITPora na obiad, a zatem po powrocie do samochodu przygotowuję małe co nieco na ciepło. A zaraz potem zwijam obóz i udaję się w drogę, Z pewną nieśmiałością wjeżdżam do rzeki by pokonać ją brodem. Na szczęście woda sięga co najwyżej do ¼ wysokości koła. Pewnie nawet brzucha nie zamoczę. Osławę pokonuję sprawnie i już po chwili jadę wzdłuż jej brzegów.

...przygotowuję małe co nieco...

z pewną nieśmiałością...

AKAPITMijam retorty, w których węglarze, czy też smolarze wypalają węgiel drzewny. Jedna z retort jest właśnie załadowana nowym wsadem. Trzy kolejne brody znów omywają koła mojego pojazdu, kilka razy przecinam tory wąskotorówki. Wkrótce dojeżdżam do Mikowa, a zaraz potem do Smolnika.

Retorty za Dusztynem


Przejazd przez tory
AKAPITPo poszukiwaniach w końcu udaje mi się znaleźć dogodne miejsce na nocleg na dużej łące nad Osławą. Najtrudniej było trafić na zjazd z drogi.
AKAPITJest jeszcze dość wcześnie. Co zatem? A no trzeba by gdzieś pójść. Cel jest akurat w sam raz. Ze Smolnika wiedzie odnoga linii do pobliskiego Nowego Łupkowa, gdzie jest też normalnotorowa stacja kolejowa na trasie Zagórz – Medzilaborce. Choć gdyby chcieć być ścisłym to w rzeczywistości „odnogę” stanowi fragment prowadzący ze Smolnika do Rzepedzi. Najstarszym bowiem odcinkiem linii jest ten prowadzący z Majdanu do Łupkowa właśnie.

Obozowisko pod Smolnikiem

Osuwisko nad Osławą w Smolniku

Osuwisko nad Osławą
AKAPITDwa tory stacyjne w Smolniku są bardzo malowniczo porośnięte przez drobniutkie białe kwiatki. Jako słaby botanik nie podejmuję się ich klasyfikacji, ale roślinki najwyraźniej muszą lubić związki żelaza w glebie, bo rosną wyłącznie w ramach torowisk, ciągnąc się wzdłuż nich białymi dywanami. Za Smolnikiem tor wygląda na niedawno wysprzątany. I to wysprzątany dokumentnie, jakby był przygotowywany do użytkowania. Zastanawiam się czy to więźniowie z łupkowskiego zakładu karnego w ramach resocjalizacji wykonali tę syzyfową pracę (Tor nie został dotąd uruchomiony, a pociągi BKL po krótkim okresie kursowania z Majdanu do Woli Michowej obecnie kursują tylko do Balnicy.[przypis autora z 2014 r.]). Linia wznosi się tu wyraźnie, ale po ładnie oczyszczonych z trawy podkładach nie idzie mi się  najwygodniej.

Rozjazd w Smolniku

Do tego pogoda jest taka więcej „łogólnie męcąco”. Zrobiło się duszno, chmury gęstnieją, a nawet na chwilę spada niewielki deszczyk, wywołując na niebie niewyraźną tęczę.  Z ulgą więc witam maleńką łupkowską stacyjkę. Ruch panuje tu niewielki, właściwie należałoby rzec – żaden. Co prawda z rozkładu wynika, że jeżdżą tędy ze dwa pociągi na dobę, ale to nie jest ta pora. Nie ma zatem co liczyć na fajną kolejową fotkę.

Pięknie wyczyszczony tor

...niewyraźna tęcza...



Stacja w Łupkowie


Budynek łupkowskiej stacji

Kręcę się więc tylko przez chwilę po osadzie, którą tworzy zaledwie kilkanaście domów i kilka popegeerowskich niskich bloczków. Na obrzeżach wsi mieści się wspomniany już wcześniej zakład karny. To tu miedzy innymi przetrzymywani byli internowani w czasie stanu wojennego działacze Solidarności.
AKAPITPora wracać. Decyduję, że powrót torami nie ma sensu. Już je znam, zaliczyłem, a mozolne dreptanie po podkładach czekać mnie   będzie   przez   najbliższych   kilka  dni.

Wracam więc drogą, która z „centrum” osady biegnie w dół na wschód. W Smolniku sprawdzam jeszcze rozkład PKSu. Okazuje się, że jutro o 9:45 będę miał autobus do Rzepedzi. W sam raz. Wyśpię się, spokojnie zjem śniadanie, a czasu na przejście odcinka Rzepedź – Smolnik i tak powinno zostać ze sporym zapasem. Tymczasem po kolacji i wieczornej toalecie dla zabicia czasu snuję się jeszcze po sporej łące, na której dziś zamieszkałem i po jej najbliższej okolicy. Po całym dniu jestem jednak trochę zmęczony, więc gdy tylko zapada zmrok idę po prostu spać.
dzień następny