Wstęp Strona główna
dzień1
dzień2 dzień3 dzień4 dzień5 dzień6

poprzedni dzień

Dzień 5,
21 lipca 2012 r.
Mapa dnia


AKAPITPełne zachmurzenie i przesuwające się raz po raz smugi padającego deszczu nie wróżą dobrze. W góry to my dziś raczej nie pójdziemy. Ale może to i lepiej. W końcu przyjechaliśmy tu odpocząć. Ponieważ jednak odpoczynek w formie innej niż aktywna jest bardzo męczący, decydujemy się na zwiedzenie pienińskich zamków. Najpierw jedziemy do Czorsztyna. Samochód zostawiamy u góry w okolicy pawilonu Pienińskiego Parku Narodowego, a sami schodzimy w kierunku ruin. Trzeba przyznać, że przez ostatnich kilkanaście lat wiele się tu zmieniło. Zamek został zrewitalizowany, część pomieszczeń otrzymała nowe ściany i pokrycia dachowe, a wewnątrz urządzono muzeum.

Ruiny zamku w Czorsztynie


Ekspozycja archeologiczna
AKAPITZamek składa się z trzech części: zamku dolnego, średniego i górnego, a całość tworzy tzw. trwała ruinę. Leżący po stronie wschodniej zamek dolny jest najsłabiej zachowany i nie był jeszcze badany. W narożu płd.-wsch. murów obwodowych stała baszta i być może znajdowała się studnia oraz zabudowa mieszkalna dla służby. Droga do zamku średniego prowadziła przez potężną wieżę Baranowskiego (nazwa od starosty, który ją wybudował). Ta czworoboczna budowla posiadała 4 kondygnacje, była przystosowana do użycia artylerii i zastąpiła dawny budynek bramny w XVII wieku. Można w niej zauważyć relikty zapadni z XV wieku. Zamek średni pełnił funkcje gospodarcze. Mieściły się tu m.in. piekarnia i kuchnia. Oba te pomieszczenia powstały na fundamentach pierwotnej baszty-stołpu – najstarszego elementu zamku (dziś zachowana szczątkowo w niewysokich murach). Jej średnica dochodziła do 10 m, a grubość murów do 3 m. Obecnie w kuchni prezentowana jest historia zamku. Do zamku górnego przechodzi się barokową klatką schodową. Mamy tu dwie sklepione komnaty tzw. piwnica z wystawioną kamieniarką budowlaną z XVII wieku oraz tzw. strzelnica gdzie funkcjonuje sklepik z pamiątkami i minerałami. Przy dziedzińcu widać 6-metrowy otwór wykuty w skale będący cysterną na wodę deszczową. Poza tym także tutaj mieściła się kuchnia. Piętro zamku górnego to taras widokowy, rozciąga się stąd piękny widok na Dunajec, Niedzicę, Pieniny Spiskie i Tatry. Kiedyś znajdowała się tu kaplica oraz część mieszkalna.
AKAPITLeżąc na granicy Czorsztyn był wielokrotnie miejscem ważnych wydarzeń historycznych oraz pobytów władców, poselstw i rycerstwa podążających na Węgry i z powrotem. Wielokrotnie przebywał tu Kazimierz Wielki, dwa razy gościł Władysława Jagiełłę, a Jadwiga w 1384 r. zatrzymała się w drodze po polską koronę. Tutaj miała zostać zwrócona pożyczka 37 tys. kop groszy praskich jaką udzielił Jagiełło Zygmuntowi Luksemburskiemu w zamian za Spisz (do zwrotu nigdy nie doszło). W Czorsztynie Władysław Warneńczyk pożegnał się z matką Zofią i bratem Kazimierzem podczas wyprawy przeciw Turkom. W 1655 Jan Kazimierz przekazał tu Jerzemu Lubomirskiemu skarb koronny, archiwum państwowe i insygnia koronacyjne, w tym jak pisał historyk P. Jasienica "tragikomiczny symbol uroszczeń" 2 korony: moskiewską i szwedzką (połowę Litwy zajmowała wówczas Moskwa a prawie cała Polska poddana była Szwedom). Lubomirski zabezpieczył wszystko w swej warowni w Lubowli na Spiszu (dziś Stara Lubovna na Słowacji)
AKAPITJedna z legend o Czorsztynie dotyczy czasów Ludwika Węgierskiego, gdy zamek był jakoby gniazdem rozbójników. Zbóje upodobać sobie mieli obcych kupców, szczególnie Niemców, których napadali, okradali, a nierzadko mordowali. Niedaleko zamku mieszkał prawy rycerz herbu Szreniawa, który posiadał dwóch synów. Choć byli bliźniakami to charaktery mieli bardzo różne. Obaj dzielni, lecz Janusz był porywczy i zawzięty, a Staszek rozważny i serdeczny dla innych. Pewnego razu podczas turnieju Janusz zwyciężył niemieckiego rycerza. Niemiec nie potrafił przegrać i zaczął rozgłaszać, iż został pokonany niehonorowo, podstępem. Janusz nie puścił mu tego płazem, wyzwał na pojedynek i zabił w walce. Stało się to podczas obecności króla, więc za każdy rozlew krwi groził wyrok śmierci. Szreniawici mieli jednak wielu przyjaciół, dlatego Januszowi udało się uciec. Tęsknił za nim ojciec i brat lecz o Januszu słuch zaginął na długo. Tymczasem gdy rozbójnicy z Czorsztyna stali się szczególnie dokuczliwi, rozpoczęto szykować wyprawę przeciw nim. Chciał wziąć w niej udział także Staszek, tym bardziej że rozchodziły się dziwne plotki, o których prawdziwości musiał się przekonać osobiście. Gdy wraz z wojskiem podszedł pod Czorsztyn pojawił się w ich obozie zbieg z zamku, który zaofiarował się pokazać tajne wejście do piwnic zamkowych. W samej warowni ucztowano i nie obawiano się ataku – dobrze zaopatrzona twierdza wydawała się nie do zdobycia Zabawę przerwało nagle pojawianie się straży i meldunek o wejściu przez podziemia jakiegoś człowieka. Herszt bandy zdziwił się, iż jeszcze pozostaje on przy życiu, jednak wytłumaczono mu, że jest bliski śmierci i cały czas powtarza, że chce się z nim widzieć. Po zejściu do lochu i spojrzeniu na konającego człowieka, herszt zbladł i krzyknął z bólu – rozpoznał swojego brata Staszka. Ten zdążył mu wyjawić, że Janusz został zdradzony i niebawem tunelem wejdzie do zamku wojsko. Radził mu też żeby uciekł i dobrze się ukrył, tak by ich ojciec nigdy nie dowiedział się kim był rozbójnik z Czorsztyna. Janusz odrzekł, że zna dobrą kryjówkę i nie opuści brata. Powiadomił swoich kompanów o zdradzie, a sam wziął zwłoki i skoczył z okna w przepaść do Dunajca...
[źródło http://zamki.res.pl/czorsztyn.htm]


AKAPITLedwie zdążyliśmy wejść pod dach, gdy na zewnątrz rozszalała się krótka ale intensywna ulewa. Tym razem nam się udało, ale szybko przesuwające się od zachodu ciemne chmury wyraźnie dają nam do zrozumienia, że to nie koniec na dziś. Zwiedzamy zamkowe ekspozycje, urządzamy kilka sesji fotograficznych, jednym słowem staramy się opóźnić opuszczenie zamkowych murów.

...krótka, ale intensywna ulewa.


W oddali zamek Dunajec w Niedzicy
AKAPITPrzez jedno z okien zauważamy przystań, przy której stoi niewielki stateczek. Postanawiamy tam zajrzeć. Wycelowawszy w okno pogodowe, schodzimy z zamku nad samo jezioro. To miejsce można by nazwać centrum rekreacyjnym. Jest tu kilka wypożyczalni sprzętu wodnego, punkty gastronomiczne i owa przystań właśnie. Okazuje się, że za kilka złotych można popłynąć w tę i z powrotem do zamku w Niedzicy. Ponieważ i tak się tam wybieraliśmy, decydujemy, że szybciej i wygodniej będzie skorzystać z tej właśnie możliwości. Do samochodu musielibyśmy dojść, a potem jeszcze przejechać spory kawałek okrążając zaporę. Stateczek jest niewielki, ale sprawnie pokonuje

Zamek w Niedzicy i zapora wodna


...zauważamy przystań...
wody zalewu. Spoglądając za siebie widzimy zarys ruin na tle zachmurzonego nieba. Z tej perspektywy i przy tym świetle wygląda dość niesamowicie. Około 10 minut później zbliżamy się do przystani po drugiej stronie zalewu położonej u podnóża niedzickiego zamku. Kiepska pogoda sprawia, że ludzi kręci się tu całkiem sporo. Mamy dużo czasu do rejsu powrotnego. Możemy płynąć dowolnym, byleśmy zdążyli na ostatni. Postanawiamy najpierw zwiedzić zamek.

Wysepka znaczona poziomem wody

...wygląda dość niesamowicie...

Zamek w Niedzicy
AKAPITPięknie położony nad Dunajcem okazały zamek w Niedzicy (również nazywany Dunajcem) stoi na stromej skale o wysokości 566 m npm. Wygląd otoczenia zamku został znacznie zmieniony w latach 80-tych XX w., gdy na rzece ukończono budowę potężnej zapory. Ten węgierski niegdyś zamek oraz pobliska polska warownia w Czorsztynie bardziej efektownie górowały nad okolicą i przypominały typowe "orle gniazda".

Trzy zamkowe baszty
AKAPITZamek zachował się praktycznie w całości. Najwyższa, a zarazem najstarsza część zbudowana z kamienia wapiennego, z wysoką kwadratowa wieżą to zamek górny. Składa się on, oprócz wieży, z kaplicy (widać resztki polichromii), niewielkiej części mieszkalnej i małego dziedzińca ze studnią, głęboką na 90 m. Wg legendy kopali ją jeńcy tatarscy i posiadała ona połączenie z Dunajcem. Brama do pierwotnego zamku murowanego    z    XIV   w.   prowadziła   od

Uwaga duchy!
południa, zachowały się ślady bramy i mostu zwodzonego. Pod zamkiem górnym znajdowało się więzienie, w którym podobno więziony był Janosik, można tam dziś jeszcze zobaczyć dyby.
AKAPITZamek dolny, powstały na dawnym przedzamczu zamku gotyckiego jest otynkowany. Posiada w sumie 3 baszty i basteje: narożną i kapliczną oraz bramną. W baszcie kaplicznej pozostały resztki po dawnej bramie wjazdowej z końca XV w. Mury obwodowe zwieńczone są renesansową attyką. Między zamkami dolnym i górnym znajduje się zamek średni z zabudową mieszkalną. Do zwiedzania z przewodnikiem udostępnione są komnaty na zamku górnym i średnim, zawierające ekspozycje związane z historią zamku oraz wyposażeniem siedziby szlacheckiej.

Komnaty zamkowe


Komnaty zamkowe


Widok na zaporę
AKAPITZ dwóch tarasów widokowych rozciąga wspaniały widok na okolicę: Pieniny, zaporę, zamek czorsztyński a nawet Tatry. Na dole jest też restauracja. Niestety nie ma wejścia do większości zamku dolnego z dwiema basztami, ponieważ ten obszar jest użytkowany przez Stowarzyszenie Historyków Sztuki oraz hotel, co jest dużą stratą dla turystów. W sezonie do zwiedzania udostępniony jest także spichlerz ze sztuką ludową Spisza.
AKAPITZnaleziska archeologiczne dowodzą że zamek niedzicki w postaci niewielkiej drewnianej strażnicy stał już w końcu XIII w. Fundatorem  był  prawdopodobnie  właściciel

całej okolicy, poddany króla węgierskiego Kokosz Berzeviczy z Tyrolu choć nie wyklucza się, iż wcześniejszym inicjatorem jego powstania był właśnie król, który chciał stworzyć przeciwwagę dla polskiego grodu warownego Wronin, czyli późniejszego zamku czorsztyńskiego. Na początku XIII w. strażnica służyła za komorę celną.
AKAPIT1325 r. – pierwsza wzmianka o zamku jako własność Berzeviczych.
AKAPITXV w. – zamek pozostał nie zdobyty mimo prób podejmowanych przez wojska husytów, plądrujące wtedy Spisz.
 AKAPIT1470 r. – zamek przejął żupan spiski Emeryk Zapolya. Podwyższył on wieże a na terenie podzamcza stworzył zamek dolny otoczony murem z basztami. Postawił tam też budynek mieszkalny. Brama wjazdowa znajdowała się na południu, w miejscu gdzie dziś stoi baszta kapliczna.
AKAPIT1507 r. – zamek przeszedł w ręce chorwackiego rodu szlacheckiego Horvathów zastawiony za 2000 guldenów przez Jadwigę Zapolyę.
AKAPIT1538 r. – zamek został przekazany w zastaw Janowi Horvathowi. Później właścicielem zamku został syn Hieronima  –  Olbracht  Łaski,  postać  równie  barwna  jak 


Komnaty zamkowe
ojciec. W sumie za panowania Łaskich, Dunajec był 9 razy przejmowany siłą lub stawiany w zastaw.
AKAPIT1589 r. – ostatnim który udzielił pożyczki Olbrachtowi pod zastaw zamku był Jerzy Horvath z Palocsy, w tym roku przejął on zamek wraz z okolicą za w sumie 20 000 złotych reńskich Warownia zawdzięcza mu nowoczesną przebudowę i zyskanie renesansowego charakteru. Powstał wtedy zamek średni, skrzydło mieszkalne na zamku dolnym po stronie zachodniej na miejscu dawnych stajni, baszty zamieniono na basteje, powstała nowa brama wjazdowa na północy (dzisiejsza basteja bramna) z arkadowym mostem, podwyższono mury i zwieńczono je attyką, wnętrzom nadano renesansowy wygląd. Zakończenie prac upamiętniono tablicą nad portalem wejściowym z datą 1601.
AKAPITlata 1670 - 1776 – w wyniku oddania zamku w zastaw właścicielami został ród Giovanellich (Joanellich), jedyną zmianą jakiej dokonali była przebudowa kaplicy.

Komnaty zamkowe
AKAPIT1776 r. – po śmierci Jana Giovanelliego, który opuścił już wcześniej zamek i mieszkał w kasztelu w Łapszach Niżnich, Niedzica po raz czwarty przeszła w ręce Horvathów. Zamek był już w tak złym stanie że także oni nie wprowadzili się do niego lecz nadal zamieszkiwali w swojej rodowej rezydencji w Palocsy.
AKAPIT1797 r. – Horvathowie na pewien czas odstąpili zamek Sebastianowi Berzeviczy, który powrócił z Ameryki Południowej wraz z córką Uminą i wnukiem Antonim - potomkiem inkaskiego wodza Tupaca Amaru, który do końca nie poddał się konkwistadorom. Związana z tym jest historia o skarbie Inków w Polsce.
AKAPIT1817 r. – Andrzej Horvath rozpoczął odbudowę Dunajca ponieważ jego zamek w Palocsy spłonął. Warownia znowu odzyskała swoją świetność.
AKAPIT1828 r. – po śmierci Andrzeja zamek przejął jego brat Ferdynand Horvath. 

Komnaty zamkowe
Odbywały sie tu posiedzenia sądu spiskiego, rozwijano też turystykę w postaci spływu Dunajcem, który zaczynał się wtedy niedaleko zamku.
AKAPITpoł. XIX w. – wielki pożar zniszczył dolne skrzydła mieszkalne zamku.
AKAPIT1861 r. – po odbudowie do Niedzicy powrócili Salamonowie.
AKAPIT1920 r. – po I wojnie światowej Niedzica wraz z 13 wsiami spiskimi przeszła w granice państwa polskiego. Właścicielem Dunajca była wtedy Ilona hr Bethlen Salamon. Z trudem przychodziło jej utrzymanie zamku, przebywała w nim wraz z dziećmi i służbą tylko w lecie. Zwykle mieszkała w Budapeszcie.
AKAPIT1942 r. – Salamonowie byli przyjaciółmi Polski. Podczas wojny Ilona uratowała grupę zwiadowców AK, przedostających się do Lewoczy, rok później przekazała cały wóz żywności,  który  PCK  rozdzielił  między  jeńców  polskich  w  Niemczech.  Wkrótce  potem


Zamek dolny
Węgrzy na zawsze opuścili Niedzicę.
AKAPIT1945 r. – zamek został znacjonalizowany.
AKAPIT1949 r. – opiekę nad nim przejęło Ministerstwo Kultury i Sztuki, które rozpoczęło prace konserwacyjne.
AKAPITZ zamkiem niedzickim związanych jest kilka legend. Jedna dotyczy dębu, którego pień można zobaczyć przed zamkiem. W XVI w. okolica przeszła w ręce węgierskich magnatów Horvathów z Palocsy. Podobno byli oni bardzo srodzy dla ludu, więzienie zamkowe było pełne, a górale głodowali. Pewnego razu młody Jan Horvath, który wsławił się nakładaniem bardzo wysokich podatków na plebanów i więzieniem wielu z nich w zamku, zobaczył na drodze Cygankę tasującą karty. Zaoferowała mu wróżbę, której Horvath z niechęcią zgodził

Baszta kapliczna
się wysłuchać. Cyganka powiedziała że dzielny jest jego ród ale okrutny, a jego zguba bliska. Rzuciła też na ziemię żołędzia i rzekła do Horvatha żeby chronił dębu który właśnie zasadziła bo od niego będzie zależał los jego rodu. Oburzony Horvath kazał pojmać i powiesić Cygankę ale ta zdążyła uciec. Nikt nie traktował wróżby poważnie do czasu aż w miejscu zakopania żołędzia nie zaczęła wyrastać łodyżka z listkami. Od tej pory miejsce to było chronione przez Horvathów. Przepowiednia sprawdziła się kilka wieków później. Gdy dąb usechł, ród Horvathów wymarł...
Kolejna legenda była wykorzystana w książce Adama Bahdaja i serialu dla młodzieży "Wakacje z duchami", z rolami m.in. H. Gołębiewskiego i Z. Maklakiewicza. Obszerne fragmenty filmu kręcono właśnie na zamku Dunajec. Otóż dawno dawno temu zamek zamieszkiwali młodzi małżonkowie – księżniczka Brunhilda i książę Bogusław. Mimo że byli w sobie bardzo zakochani to po pewnym czasie życie z dala od ludzi i cywilizacji stało się dla Brunhildy utrapieniem. Zaczęły się małżeńskie wymówki i awantury. Mieszkańcom zamku trudno było wytrzymać z wiecznie kłócącą się parą. Kazano im więc zamieszkać w zamkowej wieży, gdzie nie było ich słychać. Podczas jednej z awantur Brunhilda rzuciła w męża porcelanową wazą, a ten w złości mocno ją  odepchnął.  Wątła  Brunhilda  przeleciała

przez komnatę i wypadła przez okno w wieży, prosto do znajdującej się pod nim studni. Załamany Bogusław, dręczony wyrzutami sumienia dniami i nocami błąkał się bez celu po zamku i powtarzał "Przebacz mi Brunhildo". Pewnego razu usłyszał głos dobywający się ze studni "Przebaczam Ci Bogusławie łysy". Bardzo uradowało to księcia i uspokoiło jego duszę. Nie mógł jednak zrozumieć skąd wziął się przymiotnik "łysy" bo sam miał bujną czuprynę. Gdy rankiem spojrzał w swoje odbicie zobaczył że po jego włosach nie ma śladu. O tej pory uważa się że jeśli ktoś wymówi imię swojej ukochanej nad studnią a ma coś na sumieniu, obudzi się następnego dnia łysy.
[źródło: http://zamki.res.pl/niedzica.htm]
AKAPITZwiedziwszy wszystkie dostępne pomieszczenia niedzickiego zamku schodzimy nad zaporę. Plany utworzenia sztucznego zbiornika na Dunajcu powstały już w 1905 roku. O budowie zdecydowano w 1934 roku po katastrofalnej dla Podhala powodzi. Jednak wybuch II wojny przerwał wszelkie działania w tym kierunku. Po wojnie w latach 50 znów zajęto się kwestią budowy zapory, ale ostateczne decyzje zostały podjęte dopiero w latach 70. Do momentu rozpoczęcia prac wielokrotnie zmieniana była koncepcja tak zbiornika jak i formy oraz usytuowania samej zapory. Prace budowlane zostały zainaugurowane w roku 1975, ale prowadzone w socjalistycznym tempie trwały aż do roku 1997, borykając się po drodze z trudnościami natury ekonomicznej, a także protestami ekologów. W wyniku wypełnienia zbiornika głównego zalanych zostało kilka wsi. Zabytkowe zabudowania Czorsztyna zostały przeniesione powyżej linii wody, natomiast wieś Maniowy została w całości rozebrana, wysiedlona i wybudowana od podstaw na południowych stokach Lubania. Z charakterystycznym bardziej dla układu miejskiego systemem ulic w niczym nie przypomina swej poprzedniczki. Brak tu także drewnianych domów, a wszędzie króluje klockowaty styl a`la wczesny Gierek. Niemniej jednak oddanie zbiornika do użytku właśnie w 1997 roku, kiedy to  Polskę  nawiedziła  powódź  tysiąclecia  i  spełnienie  przez  niego  wówczas  jednej 

Tędy odbywa się zrzut wody
z podstawowych funkcji jaką jest zapobieganie powodziom w dolnym biegu Dunajca, zamknęło usta wszystkim krytykom. Obecnie zalew z malowniczo usytuowanymi na jego brzegach zamkami stanowi magnes przyciągający licznych turystów, pomimo że ze względów ekologicznych ruch wodny jest tu mocno ograniczony. Pięknie wygląda zamek w Niedzicy z zapory. Choć jego zewnętrznej elewacji przydałby się zapewne lekki lifting. Po ścianach wspinają się ku górze ciemne liszaje. Trudno poznać czy to grzyb, czy to brud. Z drugiej strony dodaje to zamkowi nieco szlachetnej patyny.

Pięknie wygląda zamek w Niedzicy...

Ruiny w Czorsztynie widziane z zapory

Dwa zamki
AKAPITRobimy sobie postój i wcinamy po kanapce. Basia oczywiście wymaga dodatkowego doładowania porcją kofeiny. Następne w kolejce czekają stragany z pamiątkami. Kto nie lubi ich oglądać? Zatrzymujemy się przy jednym z nich oferującym oscypki w różnej postaci. Wybieramy słoiczek małych oscypków w zalewie. Spróbujemy ich w domu. Swoją drogą ciekawe czy to oscypki czy scypki ;-) Od czasu uznania tych serów na mocy unijnych przepisów za produkt regionalny stało się to bardzo drażliwą kwestią. Certyfikaty, koncesje, sterylność produkcji... Choć kto wie czy niedługo zbiurokratyzowane ze szczętem unijne urzędasy nie zabronią wędzenia ich w dymie. Przecież to takie szkodliwe dla zdrowia... O tempora o mores!

...Basia wymaga doładowania...

...wcinamy po kanapce.

...w kolejce czekają stragany...
AKAPITWracając, zwiedzamy jeszcze zamkową wozownię, gdzie stoi kilka zabytkowych powozów i sań, a potem z wolna kierujemy się na przystań. Tu czeka już na nas stateczek Dunajec. Wsiadamy na jego pokład i już po chwili przemierzamy spokojne wody zalewu, płynąc w kierunku Czorsztyna. Teraz jeszcze spacer pod górę do samochodu. Ponieważ jest jeszcze wcześnie, zamiast wracać postanawiamy przespacerować się jeszcze na Halę Majerz leżącą na szlaku prowadzącym na Trzy Korony. Byliśmy tu wczesną wiosną zeszłego roku. Niestety widoczność nie była najlepsza, a Tatry ledwie wtedy prześwitywały przez mgliste choć oświetlone słonecznym światłem marcowe powietrze. Dziś jest nie lepiej z tą jedynie różnicą, że Tatry zasłonięte są nisko przesuwającymi się nad horyzontem chmurami. Podobnie zresztą jak całe pasmo Lubania, przez które przetaczają się wały chmur. Siadamy na chwilę na stojących tu ławkach, ale raczej nic nie zapowiada korzystnej zmiany widoczności. Co najwyżej za jakiś czas może nas pokropić.

...czeka już na nas...

Hala Majerz

Hala Majerz, w tle Lubań
AKAPITChmury zniżają pułap. Wracamy. W tym czasie na halę wyszło spore stadko owiec pilnowanych przez juhasów i trzy wielkie białe owczarki podhalańskie. Basia jako zdeklarowana psiara ma zamiar się zaprzyjaźnić. Jeden z psów będących w zasięgu nie ma zresztą nic przeciw temu, ale lepiej się upewnić co do psiego charakteru, więc pytamy juhasów przy okazji ustalamy jak pies ma na imię.
AKAPIT– To jest Castro. Momy jesce dwa. Tamte to Putin i Łukaszenka. I one są temu rade. Bo to suki.
AKAPITWybuchamy śmiechem. Ot, góralski internacjonalistyczny i antytotalitarny światopogląd.

...wyszło spore stadko owiec...

To jest...

...Castro
AKAPITIdąc z hali w kierunku samochodu zaglądamy do stojącej na jej krańcu bacówki. Może tu znajdziemy prawdziwego oscypka. Ano znalazłby się, ale cena 30 zł za sztukę trochę studzi nasze koneserskie zapędy. Fakt, ten oscypek pewnie i jest z owczego mleka, w tradycyjny sposób uwarzony w miedzianym kotle, który suszy się właśnie przed bacówką, uwędzony w liściastym dymie wydobywającym się przez szpary w ścianach budynku, no ale ta cena... Zamiast wędzonego oscypka mamy wędzoną... Basię po wyjściu z bacówki.

...suszy się właśnie przed bacówką...

AKAPITJedziemy do Huby. Po drodze łapie nas deszcz. Który to już dziś? Trudno zliczyć. Odgrzewamy kolejny słoik, tym razem bigosu. Po kolejnych wyjściach ze szpitala nabierałem różnych dziwnych smaków na potrawy. A że Basia jest cały dzień w pracy, a kucharki póki co nie zatrudniliśmy, nie pozostawało mi nic innego, jak dawać upust swoim kulinarnym żądzom własnymi rękami. Tym sposobem dopracowałem się kilku naprawdę niezłych przepisów. Jednym z nich jest właśnie bigos, który będziemy jeść na obiadokolację. Kiszona kapusta, dużo kminku, mięso, kilka grzybków i suszonych śliwek... Mniam!
AKAPITPo lekkim zawiązaniu sadełka decydujemy się jeszcze na spacer po Hubie. W tym czasie zaczyna zachodzić słońce. Nie widzimy go, bo skrywa się za warstwą chmur, a potem za horyzontem, ale w pewnej chwili dostrzegamy pomarańczowo-różową łunę rozświetlającą połowę nieba i nadającą wszystkiemu przedziwnych barw. Pogoda chyba będzie się poprawiać, bo na horyzoncie spostrzegamy również oświetloną na różowo królową Beskidów – Babią Górę.



...na różowo Królową Beskidów...
następny dzień...