AKAPITBeskid
Wyspowy jest wysuniętą na północ grupą
górską
Zewnętrznych Karpat Zachodnich, makroregionu Beskidy Zachodnie. Tyle
definicja. W praktyce leży mniej więcej w czworoboku,
którego wierzchołkami są: Jordanów, Myślenice,
Czchów i
Nowy Sącz. Jadąc z Krakowa
w
kierunku Zakopanego poruszamy się częściowo po jego zachodniej granicy,
zawadzając o najbardziej w tym kierunku wysunięty masyw Lubonia
Wielkiego. Nazwa Beskid Wyspowy w pełni oddaje charakter tych
gór. Każdy niemal szczyt jest odosobniony od pozostałych i
stanowi swego rodzaju wyspę. Stąd wbrew pozorom nie wędruje się po nim
łatwo. Mimo pozornie skromnych wysokości trzeba mieć na uwadze
konieczność ciągłego schodzenia i podchodzenia na kolejny szczyt po
nierzadko mocno stromych zboczach. |
Rok
2012 był rokiem bardzo, ale to
bardzo specyficznym...
AKAPITTak,
ale to już było. O lipcowym
wypoczynku w Hubie zdążyliśmy już
zapomnieć, wakacje się skończyły i trzeba było wrócić do
rzeczywistości. Dla mnie to zmiana stosunkowo niewielka – tak
czy owak większość czasu spędzam w domu. Jednak dla Basi wrzesień to
wyjątkowo ciężki okres w pracy. Wymyśliłem więc, że obojgu nam dobrze
zrobi odskocznia w postaci cotygodniowych (rzecz jasna o ile pogoda
pozwoli) wyjazdów gdzieś w góry. Jak się okazało
po hubowych wycieczkach, z moją kondycja nie było aż tak tragicznie.
Oczywiście powrót do dawnej sprawności zajmie mi jeszcze
dłuuugi czas, zwłaszcza że po sierpniowej miesięcznej radioterapii
forma znów poszła w dół. Ale sama z siebie się
nie podniesie. Trzeba nad nią popracować, a to najlepiej połączyć z
przyjemnością. A cóż może dać więcej radości niż
górskie wędrówki? Na szczęście w okolicy Krakowa
terenów wycieczkowych nie brakuje. A że z okien naszego
mieszkania widać kilka szczytów Beskidu Wyspowego, to cele
zdawały się aż nadto oczywiste. W dodatku jeden już zdążyliśmy
ustrzelić. Nieco poza konkursem, bo Luboń Wielki zdobyliśmy lekkim
falstartem już w lipcu wracając z Huby, ale postanowiłem i
jego zaliczyć do naszych trofeów.
AKAPITPierwszym
punktem do oficjalnego już zaliczenia została mianowana Mogielica.
Góra, która zrobiła nam kiedyś bardzo wredny
numer. Po pierwszym jej zdobyciu w marcu 2010 roku w absolutnie
zimowych warunkach, mieliśmy zamiar zejść zielonym szlakiem na Przełęcz
Rydza Śmigłego, a stamtąd wrócić drogą do Jurkowa. I
zeszliśmy
zielonym szlakiem... Tyle, że na Przełęcz Słopnicką... Czyli w
dokładnie przeciwnym kierunku. Ale mało tego. W
błogiej nieświadomości doszliśmy do samego centrum Słopnic, gdzie
dopiero dotarło do nas, jak bardzo przestrzeliliśmy. Przez większość
czasu było pełne zachmurzenie, stąd słońce nie bardzo wskazywało
właściwy kierunek, trasy nie znaliśmy, byliśmy zagadani, nie było
prowadzącego... Warunki do pobłądzenia wręcz idealne. Dopiero gdy przed
samym zachodem słońce ukazało się „na południu”
zacząłem podejrzewać, że coś jest nie halo. Ale było już zdecydowanie
za późno.
AKAPITNo
to najwyższy czas wziąć odwet...
|
|
|